Cztero i półgodzinny przelot z Doha do Katmandu to już było nic w porównaniu z 13-godzinnym lotem z Chicago do Kataru. Przy wyjściu z samolotu powitał nas tropikalny klimat Nepalu.
Trochę czasu zabrało nam na lotnisku załatwienie wszystkich formalności wjazdowych. Przejazd taksówką do hotelu też trwał w nieskończoność. Przedzieraliśmy się przez zatłoczone i zakurzone ulice, otoczeni czasami przez dziesiątki motocykli. W końcu dotarliśmy do hotelu. Kathmandu Gest House wydawał się być oazą wśród otaczających go uliczek w dzielnicy Thamel. W końcu mogliśmy ochłonąć trochę po długiej poroży.
|
Tribhuvan International Airport w Katmandu |
|
Dziedziniec Kathmandu Gest House |
|
Jedna z uliczek dzielnicy Thamel |
|
Ruch samochodowy w Thamel jest zabroniony |
Wieczorem poszliśmy na spacer do Durbar Square - najważniejszego zabytku Kathmandu. Durbar Square to plac położony w samym centrum miasta z przepięknym kompleksem pałacowo-świątynnym. Durbar Square wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Wszystkie budynki na placu zostały zbudowane z drewna i gliny wiele setek (w niektórych przypadkach ponad tysiąc) lat temu. 24 kwietnia 2015 roku w Katmandu miało miejsce dość poważne w skutkach trzęsienie ziemi. Wiele budowli które znalazły się w obrębie największych drgań rozpadły się dosłownie w proch i pył, głównie w południowej części placu. Jednakże nie cały plac ucierpiał.
Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu. Następnego dnia czekał nas długi przejazd do
Pokhary.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz