Do Wałbrzycha przyjechaliśmy pociągiem, wysiadając na stacji Wałbrzych Miasto. Plan był prosty - złapać autobus i dotrzeć do Dworzyska w Szczawnie-Zdroju, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.Los jednak miał wobec nas inne zamiary. Autobus, którym jechaliśmy, po drodze się zepsuł. Czekaliśmy cierpliwie na następny, ale po pewnym czasie uznaliśmy, że szkoda dnia - ruszyliśmy pieszo.
 |
| Nieoczekiwany przystanek w Szczawnie Zdroju - czyli wpadliśmy na piwo do Restauracji Bohema |
I dobrze się stało. Wędrując ulicą Melchiora Wańkowicza zupełnym przypadkiem trafiliśmy na
szlak prowadzący na wzgórze Giedymina. Z ciekawości poszliśmy dalej, aż dotarliśmy do
wieży widokowej. Widoki z niej były wspaniałe - panorama
Chełmca,
Wielkiej Sowy i całej okolicy wyglądała jak z pocztówki.
Po zejściu ze wzgórza, zmęczeni, ale zadowoleni, dotarliśmy wreszcie do Szczawna-Zdroju. Na piwo wpadliśmy do Restauracji Bohema, mieszczącej się przy Teatrze Zdrojowym, w samym sercu Parku Zdrojowego imienia Henryka Wieniawskiego. Na deser wstąpiliśmy do cukierni Frąckowiak, która - ku naszej radości - wciąż działa.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale to właśnie takie nieprzewidziane chwile tworzą najciekawsze wspomnienia.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz