Znowu poniosło nas , tym razem na sam koniec Afryki do Namibii. Najpierw był ponad 14 godzinny lot do Addis Abeba w Etiopii. Tam krótki 30 minutowy postój i następny prawie 6-cio godzinny lot do Windhoek.
|
Lecimy do Addis Abeba |
Przez wiele lat nie wiedzieliśmy jak "ugryźć" Namibię. W końcu udało się znaleźć na Booking.com połączenie z pominięciem Europy liniami Ethiopian Airlines, bezpośrednio z Chicago do Afryki. Kolejnym problemem było to jak poruszać się po tym kraju. Najpierw próbowaliśmy wypożyczyć samochód z namiotem na dachu i spać po kempingach. Taka opcja jest bardzo popularna, przynajmniej na polskich blogach podróżniczych.
Jeszcze w styczniu (czyli 8 miesięcy przed wyprawą) skontaktowaliśmy się wypożyczalnią w tego typu samochdów bociansafaris.com (prowadzona przez Polaka w Windhoek). Niestety nasza wyprawa była zbyt krótka i otrzymaliśmy odmowną odpowiedź. Zorganizowaliśmy więc wszystko po swojemu, czyli zarezerwowaliśmy samochód SUV na lotnisku w Windhoek i noclegi w lodżach. Postanowiliśmy też lecieć tylko z bagażem podręcznym, co jeszcze bardziej uprościło całą wyprawę.
Tuż przed wylotem sprawy zaczęły się lekko komplikować, gdyż okazało że nasz krótki wyjazd, skrócił się jeszcze o jeden dzień. W lipcu Ethiopian Airlines skasowały nasz wylot i przesunęły go o dzień później. Booking.com wysłał nam powiadomienie o tym, ale skrzynka mailowa zatkała się wtedy na kilka dni i poczta nie doszła. Tydzień przed wylotem Ethiopian Airlines przysłało nam maila z propozycją przelotu w klasie biznesowej i wtedy zorientowaliśmy się, że zaszła mała zmiana. Najdziwniejsze było to, że na stronie jak i w aplikacji Booking.com ciągle widniała stara data.
Pierwszy nocleg mieliśmy zaplanowany w Windhoek i ten nocleg na szczęście było łatwo skasować. W sumie był to jedyny nocleg, który można było wtedy jeszcze zmienić, ale oznaczało to, że zaraz po przylocie czekała nas dosyć długa jazda samochodem..
W Windhoek ma lotnisku przy odbiorze samochodu w Europcar poinformowano nas, że w związku z tym że przylecieliśmy dzień później nasza rezerwacja na samochód przepadła. Na szczęście na taką okoliczność byliśmy już przygotowani. Zawczasu poinformailiśmy Europcar o zmianie terminów i
nawet wydrukowaliśmy potwierdzenie. Pani w wypożyczalni po obejrzeniu tego maila z dyrekcji w Paryżu poddała się. Samochodu niestety nie było od ręki i musieliśmy trochę poczekać. Najpierw miał być Isuzu, ale w końcu doczekaliśmy się na to co zarezerwowaliśmy, czyli Toyotę Fortuner. W międzyczasie musieliśmy jeszcze obejrzeć film instruktażowy o tym jak należy jeździć po drogach szutrowych w Namibii.
|
Lotnisko Hosea Kutako w Windhoek wita nas |
|
Jeden z papierków do podpisania |
|
Nasza Toyota Fortuner prawie gotowa do wyjazdu |
Z lotniska udało nam się dodzwonić do lodżu i zawiadomiliśmy ich o znacznym opóźnieniu. Na lotnisku udało nam się także wymienić pieniądze, zakupić kartę SIM i dwa duże baniaki z wodą. Około godziny 17 w końcu wyjechaliśmy. Po drodze w Windhoek musieliśmy sobie szybko przypomnieć jak to się jeździ lewą stroną. Na rondzie oczywiście jeździ się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a kierunkowskaz jest tam gdzie przełącznik wycieraczek. Reszta jest już podobna.
Po przejechaniu 130 km skończył się asfalt, a potem szybko i dzień. Przez następne 200 km jechaliśmy przez pustynię drogami szutrowymi. Dosyć późno, bo gdzieś po 22 dotarliśmy do Elegant Desert Lodge. Obsługa na nas jednak czekała i co było bardzo miłe z ich strony przygotowała nam kolacje. Zaserwowali nam danie z oryksa i oczywiście nie obeszło się bez wina z RPA.
|
Kolacja przy kominku w Elegant Desert Lodge |
|
Poranek w Elegant Desert Lodge |
|
Rozglądamy się po okolicy |
|
Elegant Desert Lodge był całkiem klimatycznym miejscem na pustyni |
|
Opuszczamy Elegant Desert Lodge |
Przypisy:
Bocian Safaris
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz