W tym roku mieliśmy jechać na narty do Kolorado. Potem plany się zmieniły i mieliśmy już nie jechać, ale w końcu choć na krótko jednak pojechaliśmy. Wiadomo gdzie, bo od kilku lat jeździmy tylko w jedno miejsce, czyli do Arapahoe Basin. Po tylu wyjazdach do Arapahoe Basin na pewno już jesteśmy częścią legendy (taki przydomek ma ten ośrodek narciarski).
|
East Wall i wyciąg Lenawee Express ze stacji pośredniej |
W tym roku spotkała nas mała niespodzianka, gdyż najważniejszy wyciąg ( Lenawee Triple ), został przerobiony na wysprzęgany (Lenawee Express). Arapahoe Basin to jeden z najwyżej położonych ośrodków narciarskich USA. Wjeżdża się tu na 3800 m, a obecnie robi się to ekspresowym tempie. W Kolorado była jeszcze prawdziwa zima i to nie tylko na wyższych wysokościach.
|
W Arapahoe Basin jeździ się nawet grzbietami górskimi |
|
Stacja pośrednia z widokiem na East Wall |
|
Tu mało już kto zagląda. Zjazd do Beavers jest nieco karkołomny. |
|
Po drugiej stronie w Zuma |
|
East Wall i Lenawee Express |
|
Nasz hotel w Dillon (Best Western Ptarmigan Lodge) obok zbiornika wodnego. Jak widać mieliśmy tu prawdziwą zimę |
|
Na parkingu w Arapahoe Basin. Ostatniego dnia zjawiliśmy się wcześnie i zaparkowaliśmy tuż przy wyciągu. |
Przypisy:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz