Czasami najlepsze rzeczy w życiu wychodzą przez przypadek. Kiedyś tak sobie planowaliśmy, że pojedziemy do Kolorado w jedno miejsce i posiedzimy tam eksplorując okoliczne góry. Jak to jednak bywa w USA, kraj to wieki z wieloma atrakcjami, więc trudno usiedzieć w jednym miejscu za długo. Tak miało też być podczas tego wyjazd, gdy wylądowaliśmy na campingu Matternhorn w okolicy Telluride. Okazało się jednak, że mieliśmy sporo szczęścia, gdyż dalej nie mogliśmy się już ruszyć.
|
Nasza miejscówka #8 na kempingu Matternhorn |
W lipcu z powodu wirusa nastąpił istny najazd turystów na Kolorado, więc o przenosinach w inne miejsce bez rezerwacji nie mogło być już mowy. Doszliśmy do wniosku, że tak pięknego miejsca nie warto opuszczać, zwłaszcza że wylądowaliśmy w jednym z ładniejszych zakątków gór San Juan, a góry mieliśmy na wyciągnięcie ręki. W sumie zostaliśmy tam aż na 6 nocy.
|
Raz nawet chciało nam się rozpalić ognisko. |
|
W sumie mielimy sporo prywatności, a obok na górce kwitło mnóstwo kwiatów |
|
Kemping Matterhorn miał nawet prysznice z ciepłą wodą. |
|
Pobliska łąka |
|
Pobliski las z pozostałością chyba po jakie kopalni |
|
Jak to na ogół bywa miejsca kempingowe w National Forest są obszerne. Jedynym mankamentem była bliskość drogi, ale w nocy mało kto już jeździł |
|
Ostatnie spojrzenie na kemping... |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz