Co można zrobić w Tokio, gdy ma się tylko 22 godziny? Na pewno trzeba znaleźć hotel. Hotele w Tokio do najtańszych jednak nie należą. Na tę jedną noc wybraliśmy Hostel Emblem w dzielnicy Adachi trochę oddalonej już od centrum miasta. Dojazd tam nie był prosty i wymagał niestety kilku przesiadek. Z lotniska Narrita złapaliśmy ostatni pociąg Narita Express. W tym czasie bilety na pociąg po okazaniu paszportu można było nabyć za całkiem przyzwoitą cenę (N'EX Tokyo Round Trip Ticket). Bilet był ważny na powrót i inne dodatkowe połączenia obsługiwane przez JR-EAST. Pociąg dość szybko, bo ciągu niecałej godziny dowiózł nas do centrum miasta. Potem było metro, jedna przesiadka i niestety przy kolejnych przesiadkach trochę się pogubiliśmy. Zrobiło się dość późno, więc na te ostanie 11 km wzięliśmy taksówkę. Kosztowało nas to 5 tys. jenów, ale przy okazji mieliśmy nocną przejażdżkę po Tokio.
Hostel Emblem okazał się nawet całkiem przyzwoity. Skromne, czyste pokoje z piętrowymi łóżkami i ze wspólną łazienką na korytarzu. Lekkie zdziwienie wywołała wizyta w ubikacji - ponieważ japońskie toalety są wysoko skomputeryzowane. Mnóstwo guzików, trochę automatyzacji z fotokomórką - cóż za doświadczenie. Rano proste kontynentalne śniadanie i byliśmy gotowi na zwiedzanie.
W dzielnicy Adachi gdzie znajdował się hotel postanowiliśmy odwiedzić miejscową świątynie Nishiarai Daishi. Świątynia znajdowała się w miarę blisko hotelu, więc udaliśmy się mały poranny spacer ulicami Tokio. Byliśmy w końcu w Tokio! Pierwszym minutom spaceru towarzyszył ten dziwny nastrój uniesienia, który często pojawia się przy okazji wizyt w nowych miejscach. Po kilkunastu minutach oswoiliśmy się z nowym otoczeniem i w miarę szybko dotarliśmy do Nishiarai Daishi. Tam nagle przenieśliśmy się w trochę inny świat, gdyż wewnątrz świątyni odbywała się ceremonia religijna.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheMCd-86OGvE80ovdlBvIZ2ws8wYHvJOx6OBYPLtKouBcjaWIvrp_2LHQuhw8z5ZGAdYs7QQlv5SK42mkkI0XD1conqX8DOBogmsNIjsKQdgrnsfWtRomY_CfndCr74KYNg_DQZuFoO74/s640/DSCN9188.JPG) |
Wewnątrz świątyni Nishiarai Daish - w ramach ceremonii bito solidnie w bębny |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_er6dhMIXqWw3Io5j_n3r0DOTWzceU32yaUoRwhZTNffPuVtiHfigisAjo11huUY7N13RVJUCTiHiGlDFE-imos7FjG4JYgD3DrLD41Tc6KXnaju4EjWa2YOniq4zCzr0QeCqXrY9s_k/s640/WP_20160319_010.jpg) |
Przed świątynią były zaparkowane nowe samochody. Okazało się, że w świątyni obywała się ceremonia będąca odpowiednikiem naszego święcenia nowego samochodu. |
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiat9fHlGEtkYwiiCz-Hk0RicUI7XYu0MdXyDoQSTGhpQZ_cHBmbzW7C1akxP5FelhhlYRrYaBhyphenhyphenmNwFN_SAmlIXQObni79BqOU6QnSA7-8CZB9OJ_qaUr-CAI1DcEnJjYOyfCVGAlp5yM/s640/IMG_3208.JPG) |
Żadna japońska świątynia nie może egzystować bez sławnych ogrodów |
Japońskie świątynie były budowane z drewna, więc często ulegały zniszczeniu np. z powodu pożarów. Brama wejściowa do świątyni Nishiarai Daishi jednak przetrwała kilkaset lat i wciąż ma się dobrze.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqOsQ6djeAQzTgOk8cz3DOXNyHD0x2MXgr4S63Dlr2HicHKv7Zc6BnBXT-pHgbWw2DGPRODkyowAqDUAXycA1h7eoW_ctHp8TLWAZF_QmOET1IPhFVdfX1UA0HqhVi3UPrUz3D7DjoEG8/s640/IMG_3340.JPG) |
Brama wejściowa do świątyni |
Czas nas gonił i musieliśmy myśleć o powrocie stronę lotniska. Tym razem z metrem poszło nam o wiele sprawniej. Z małą pomocą ludności miejscowej opanowaliśmy sztukę kupowania biletów. Dwie przesiadki i wylądowaliśmy w centrum Tokio w dzielnicy Asakusa. Tu się już czuło, że jesteśmy w Tokio. Z trudem przedzieraliśmy się wąskimi ulicami idąc do jednej z najsłynniejszych tokijskich świątyń Sensō-ji.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8USLvqZ4Q4u2mI_jeci9urHA9X1K4eShd2mYrb2h2F8e56TfagIkQaFnOsfPpbhdz7TxRolLxKgdkc733F_2_mbvSra-EhBs6TTwYC241xcdkWZBdmA2G8__oQJBOCMcRvflMSpxUA8E/s640/IMG_3377.JPG) |
Uliczka prowadząca do świątyni Sensoji Asakusa |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHBCtyk2XW8kXlsSjgkJ-PCg7RcKY1qo_mhumDyO_51z1deVQ_z5zXHfJUbPgGLckYpdt6_1Ohp5ZeJgxQneAQKBZz9k4bGCWs1t3YxrkknLPR_RxQzizTz2OjCFycpHeDiMx3vsmjU7M/s640/IMG_3382.JPG) |
Świątynia Sensoji Asakusa Hozomon. Hozomon znaczy dosłownie - brama do skarbca. |
Świątynia Sensō-ji jest najczęściej odwiedzaną przez turystów świątynią w Tokio. Przez teren świątyni codziennie przelewają się ogromne tłumy ludzi. Sensō-ji balansuje na pograniczu piękna i kiczu, bo jest to trochę taka japońska Częstochowa.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz